W Warszawie przesiadłam się do samochodu i razem z mężem pojechałam do Białegostoku na festiwal filmowy. Tam zobaczyłam wielką halę. Halę mięsną. Podobno jej dni są policzone. Jedna pani powiedziała mi, że dobre mięso tylko w małych sklepach jest szansa dostać. Supermarketowe odradza. Niestety zdecydowana większość sprzedawców patrzyła na mnie i na mój aparat z piorunami w oczach i toporem w ręku, nie zabawiłam więc tam długo.
Na jednym za zdjęć widać zresztą krew w butelkach, ale ci którzy ją sprzedawali chyba uważali się za niefotogenicznych. Wampiry i pasjonaci kaszanki pewnie dobrze znają to miejsce ;)
6 comments:
Powrót w wielkim stylu! :)
Ja to w takim miejscu pewnie bałabym się zrobić zdjęcie komórką :D
W ogóle to nie widziałam nigdy w Polsce hali mięsnej...
Lepiej nie ryzykować. W powietrzu pachniało krwią, każdy ma co najmniej jeden topór i parę noży. Ostrych bardzo. ;)
Na jednym za zdjęć widać zresztą krew w butelkach, ale ci którzy ją sprzedawali chyba uważali się za niefotogenicznych. Wampiry i pasjonaci kaszanki pewnie dobrze znają to miejsce ;)
Brrry, aż mi ciary przeszły po plecach..
Fajnie, tyle światła tam było :)
Post a Comment